08 września 2018

Jezu czy mógłbyś się do mnie uśmiechnąć ? Świadectwo Iwony

Jezu, czy mógłbyś się do mnie uśmiechnąć? – pytałam w myślach, stojąc jako dziewięciolatka w kościele przed obrazem Jezusa Chrystusa. Nie zrobił tego ani razu.

Ale kilka tygodni później, miałam sen; przyśnił mi się Jezus, identyczny jak na tamtym obrazie, ale w naszym ogrodzie. I uśmiechnął się do mnie!

Dla mnie Bóg zawsze istniał i był przyjazny, ale coraz rzadziej o Nim pamiętałam. Kolejne lata całkowicie przestawiły tory mojego życia na to światowe, w którym było mnóstwo ludzkich trosk i rozrywek.

Aż do tamtego dnia.

– Iwona, przychodzę do ciebie, bo chcę się pożegnać. Umieram. – miałam dwadzieścia jeden lat, siedziałam w swoim pokoju jedząc jabłko, które w tamtym momencie stanęło mi ością w gardle. To była moja przyszywana bratowa. Naprawdę umierała. Jej organizm był na  wyczerpaniu i tylko cud mógł ją uratować.

To był też dzień, gdy po pięciogodzinnej  rozmowie z nią, ona powiedziała na odchodne : Nie wiem jaki jest twój stosunek do Boga, ale jeśli wierzysz, proszę módl się za mnie.

I tak też zrobiłam. Wstąpiła we mnie niespotykana wiara, determinacja; modliłam się za nią tak jak umiałam, każdego dnia; bardziej o to, by          spokojnie odeszła i została zbawiona.

Nie liczyłam na cud, choć po cichu o nim marzyłam. I on się wydarzył.

 

S. kilka miesięcy później została całkowicie uzdrowiona – była to w pełni Boża zasługa, co do której na bieżąco dostawała słowo z Pisma Świętego – dosłownie o tym, co Bóg uzdrowi następnie – i to się działo!

Ona wróciła do świata żywych, a ja już wtedy zaprzyjaźniłam się z Bogiem.

Był moim wsparciem, nadzieją, radością, przebywanie z Nim mnie          zmieniało, w myśl znanej zasady : Z kim przestajesz, takim się stajesz.

Pamiętam ten dzień. 1 kwietnia 2005, obudziłam się i to, co miałam w sercu… to nie był żart. Zamieszkała we mnie czysta miłość.

Nie znałam biblijnych pojęć, nie znałam terminów, którymi operują          chrześcijanie, mówiąc o nowonarodzeniu, nie należałam do żadnej wspólnoty, nie chodziłam do kościoła, ale pamiętam, że zadzwoniłam do S. i powiedziałam:

„To bardzo dziwne, trudne do uwierzenia, ale mam takie uczucie, jakby sam Jezus wstąpił do mnie i we mnie zamieszkał!”.

Rozpierała mnie miłość, radość, wielki pokój i nieopisana wolność!

Zyskałam też nowe oczy; widziałam więcej, bardziej duchowo niż cieleśnie, patrzyłam na codzienny świat, taki jak dzień wcześniej, ale teraz widziałam go przez pryzmat duchowy – dotąd mi nie znany.

Gdy myślałam o ludziach, którzy mnie skrzywdzili – było we mnie jedno uczucie: miłość. Beż żadnego „ale”. Tylko miłość.

Moi znajomi mnie nie poznawali; byli jednocześnie zszokowani i          zdumieni moją zmianą. A ja im nawijałam tylko o miłości. I o Jezusie.

To był też czas, gdy Bóg komunikował się ze mną  głównie przez teksty          biblijne.

Mogłabym tych przykładów przytaczać całe mnóstwo!

To działo się wręcz na każdym kroku.

Jednym z takich znamiennych była decyzja o chrzcie; zaraz po tym jak w całe moje jestestwo (bo nie tylko serce!) wlała się fala miłości, nagle tam i już          wiedziałam, że ja muszę się dać ochrzcić!

Z przejęcia nie mogłam spać!

W końcu wyznaczono mi odległą datę…..  czekałam na nią z utęsknieniem, tak bardzo tego pragnęłam, że beczałam, jadąc autobusem!

Wtedy dowiedziałam się, że mogę skrócić te męki , że jest data chrztu tydzień wcześniej, a ponieważ byłam duchowym niemowlakiem i nie podejmowałam żadnej decyzji bez mojego Tatusia 🙂 … padłam na kolana i  razem z S. pytałyśmy Boga, czy ja na pewno mam ochrzcić się wcześniej.

Wtedy wewnątrz mnie usłyszałam polecenie, żeby otworzyć Biblię.

Pierwsze słowa, jakie zobaczyłam to były: “A czemu teraz, zwlekasz? Wstań, daj się ochrzcić i obmyj grzechy swoje, wezwawszy imienia jego.” (Dzieje Ap. 22:16)

Pozwólcie, że drogą retrospekcji wrócę trzy lata wcześniej.

 

Wychowywałam się bez ojca i nigdy mi to nie przeszkadzało.

Wręcz przeciwnie!

Nie potrafiłam sobie wyobrazić, co też z tym ojcem można robić?!

Jak wygląda dom, w którym mieszka mężczyzna?

Nie wydawało mi się to atrakcyjną perspektywą i cieszyłam się ostatecznie, że nie mam drugiego rodzica.

Do czasu. W wieku dwudziestu lat nagle, nie wiadomo skąd brak ojca spadł          na mnie jak głaz, przytłaczając mnie. Rozmyślałam o tym dniami i nocami,          czując pustkę nie do zapełnienia, jakby czekała dwadzieścia lat by nie dać mi żyć!

Wtedy zwróciłam się do Boga tymi słowy: „Nie wiem, czy istniejesz i czy się mną interesujesz, być może tak jest. Mówią o tobie, że możesz wszystko. Jednej rzeczy tylko nie możesz; nie możesz dać mi ojca i zapełnić tej pustki. Tej jednej rzeczy nie możesz”. 

Nie minęło dużo czasu, gdy pewnego dnia poczułam całkowite          wypełnienie. I wiedziałam, że to był TEN brak.

Bóg w odpowiedzi na moje „nie możesz” dosłownie zbombardował mnie; całkowicie i raz na zawsze wypełnił po brzegi mój brak ojca – całym Sobą.

O tym, co było później… mogę zacytować ewangelistę:

„Jezus uczynił jeszcze wiele innych rzeczy, lecz sądzę, że gdyby to            wszystko spisano, cały świat nie pomieściłby napisanych ksiąg” (Jan 21,  24-25)  🙂

Moja księga nadal się pisze, a każdego, kto to czyta zachęcam, by przyszedł dziś tak osobiście, prywatnie do Jezusa i powiedział Mu:

„Chcę pisać z Tobą księgę mojego życia” – zapewniam Cię, że pierwsze co uczyni Jezus, to zrobi z Ciebie carta blanca, a następnie, jeśli tylko się poddasz jego pomysłom na powieść i będziesz  otwarty, otwarta na zbieranie materiałów do książki, powstanie z Twojego życia książka przygodowa –          niektórzy będą nazywać ją science fiction lub fantasy; dopóki sami nie zaczną przygody z Autorem :- )

Iwona 

Iwona, bohaterka i autorka powyższego świadectwa prowadzi bloga

http://motyw-kobiety.miejsce-akcji.pl/

Strona tego bloga jest również na Facebooku

https://www.facebook.com/miejsce.akcji/?ref=bookmarks

Oraz stronę internetową, gdzie również można podzielić się i znaleźć świadectwa

http://www.miejsce-akcji.pl/

Zapraszam do odwiedzin tych miejsc, napewno znajdziecie tam wiele wartościowych treści.

Gdyby ktoś z Was chciał skontaktować się z Iwoną, może to uczynić poprzez te trzy kanały, do czego zachęcam 🙂

Iwona, siostro

bardzo dziękuję Tobie za to, że zechciałaś podzielić się swoim świadectwem w Domu Słowa. A Panu Bogu dziękuję za Ciebie.

Niech Cię błogosławi i prowadzi.

UDOSTĘPNIJ
POWIADOMIĆ CIĘ O NOWOŚCIACH?ZOSTAW SWÓJ ADRES E-MAIL
 
Scroll to Top