08 stycznia 2019

Nie byłem łobuzem - świadectwo Tomka

Świadectwo Tomka nie zostało napisane z myślą o publikacji tutaj. Podzielił się ze mną swoją historią w mailu, prywatnej wiadomości. Gdy ją przeczytałem bardzo mnie ujęła, może dlatego, że tak jak Tomek napisał "nie był łobuzem". Zapytałem czy mogę to świadectwo umieścić tutaj, na co się zgodził a za co ja serdecznie dziękuję.

Czasem wydaje nam się, że nasza historia nawrócenia, nasze świadectwo nie warte jest tego aby się nim dzielić. Bo nie byliśmy gangsterami, nie byliśmy w więzieniu, nie byliśmy narkomanami albo alkoholikami. Tacy zwykli, porządni ludzie. Ja jednak zachęcam do dzielenia się świadectwami, bo „zwykli ludzie” też powinni się dowiedzieć, że Bóg ma dla nich zbawienie.

Tomku, bardzo Ci dziękuję, że zechciałeś podzielić się swoją historią z nami. Niech Pan Jezus błogosławi Cię i prowadzi.

Zapraszam do lektury a Pan Jezus niech będzie uwielbiony.

Historia mojego nawrócenia nie jest jakoś porywająca. 

Nie byłem łobuzem, raczej miły wysportowany chłopak z sąsiedztwa zawsze wesoły, dowcipny, grzeczny i ułożony, grzeszny co prawda, bo od lat oglądałem dużo pornografii ale wtedy wydawało mi się, że to nic takiego, skoro nikt przeze mie nie cierpi, nie płacze itp. a inni postępują podobnie. Raczej widziałem, że wszyscy tzw. ,, normalni „ podobnie robią, podobnie czynią. Tzn jak jest impreza to zabawa na całego, tańce, alkohol, dziewczyny.

Nie kradłem, nie zabijałem, nie biłem się, w niedzielę chodziłem do kościoła. 

Do 27 lat kawaler, więc wydawało mi się, że wszystko mi wolno, a świat należy do mnie. Później poznałem żonę ( dzisiaj jesteśmy już 20 lat po ślubie i mamy dwójkę dzieci).

Jestem Przedstawicielem Handlowym co oznacza, że dużo jeżdżę autem i tak 4 – 5 lat temu zacząłem słuchać w aucie książek.

Pochłonęło mnie to, a gdy ok 2 lata temu kupiłem pierwszego audiobooka biblijnego ( Dzieje Apostolskie ) nie przesłuchałem żadnej innej książki niezwiązanej z Biblią. 

I tak coraz to więcej zacząłem, postrzegać, pojmować i stopniowo otwierane zostały przede mną kolejne prawdy, co zaczęło się kłócić z moją wiarą katolicką.

Postanowiłem jako dorosły i świadomy ochrzcić się, o co szczerze i usilnie zacząłem się modlić i tu również Pan dopomógł. Postawił na mojej drodze osoby, dzięki którym 08.09.2018 roku umarłem i narodziłem się w Panu naszym Jezusie Chrystusie.

Co na to moja żona?

Nie jest łatwo jej to pojąć, jak mogłem szukać czegoś poza kościołem naszym, rodzimym, katolickim. Zabroniła mi jechać na ten chrzest, opowiedziała o moim zamiarze również moim rodzicom, więc miałem dylemat, nie chciałem przecież krzywdzić moich najbliższych.

Z piątku na sobotę, czyli w nocy przed chrztem, śnił mi się werset na okrągło z Ewangelii Łukasza 3, 3-16, tak że rano, jak wstałem, to na głos mówiłem Łukasza 3 3:16.

Byłem ciekawy co to jest? Otworzyłem szybko Biblię i szczęka mi opadła, bo było to kazanie Jana Chrzciciela.

Więc wszystko dla mnie stało się jasne i nie patrząc na rodzinę ( oczywiście przed wyjazdem o wszystkim jeszcze raz porozmawiałem z żoną i nawet wyczułem, że mnie rozumie) postawiłem na swoim i pojechałem.

Po powrocie tato nie odzywał się do mnie, a mama mówiła mi jak jemu było ciężko. Wiem, że moi rodzice są dobrymi ludźmi, a mimo to tak trudno do nich dotrzeć z ewangelią.

Na drugi dzień, w niedzielę, siedziałem na rozmowie z tatą opowiadałem mu o wszystkim co mnie spotkało, by mógł mnie zrozumieć, staram się mu mówić o Jezusie, ale gdy kończą się jego argumenty przerywał rozmowę. I tak krok po kroku, na każdym spotkaniu.

W październiku moja mama zachorowała na anginę, do tego stopnia, że nie mogła normalnie mówić, tylko delikatnym szeptem. Zapytałem się czy mogę się o nią pomodlić. Zgodziła się. Po pół godzinnej modlitwie, zeszliśmy na dół do pokoju w którym był tato, a mama mówiła normalnie. Powiedziałem jej, że to Pan nasz Jezus czyni takie cuda. Tata nic nie mówił, ale widziałem jego zaskoczenie.

Opowiedziałem o tym żonie, też była w szoku i nawet zadzwoniła do mamy i rozmawiały. Ale na drugi dzień już weszła teoria, że to antybiotyk zadziałał itp. Teraz gdy mamie coś dolega i jej proponuje modlitwę, to mówi, że na razie nie, może jutro i tak za każdym razem.

Nie mam niestety na miejscu żadnej społeczności.

Trochę szkoda, z drugiej zaś strony czuję, że tak Pan chce, bym tylko dzięki niemu i jego łasce przeszedł gruntowne osobiste szkolenie. Tylko On, Ojciec Biblia i Duch Święty.
Często czuję, że im więcej wiem, tym wiem niewiele, tyle tego wszystkiego jest, a ja chodzę w tym jakby we mgle, co przepełnia mnie  smutkiem ale i na przemian radością. 
 

Ciągle o tym myślę, o Jezusie.

W duchu się modlę, w nocy się budzę, a jak przez chwile nie myślę, to już mi brakuje słowa, które szybko mnie pociesza i pokrzepia.
Teraz zacząłem czytać ST, postanowiłem przeczytać całość. Jestem w szoku o ilu historiach nawet nie słyszałem. To prawdziwa lekcja historii i poznania miłości i potęgi Boga Ojca Naszego. 
 

Podsumowując.

Czekam, aż Pan wykorzysta i mnie.  Ubierze w odpowiednią szatę, która i dla mnie, mam nadzieję, jest przygotowana.
Nie wiem co mnie czeka, ale chciałbym Go nie zawieść i umieć z pełną odwagą i przekonaniem głosić innym dobrą nowinę, głosić Ewangelię.
Strasznie to jest trudne, gdy widzisz jak inni na samo słowo Jezus pukają się w głowę i mówią do Ciebie: a ty co stałeś się taki nawiedzony. Teraz i ja patrzę na nich z politowaniem, choć wiem, że nie mogę, bo przecież sam taki byłem. Wszyscy pędzą, żyją życiem doczesnym i interesuje ich tylko to co jest tu i teraz. Jak do nich dotrzeć? Jak wyszukiwać tych z owczarni Pana? 
 
Tomek
 
 
Po przeczytaniu tego świadectwa, powiedzcie moi drodzy, czy ta historia naprawdę nie jest porywająca? Dla mnie jest. Chwała Bogu!
Nigdy nie wiemy jak Bóg użyje tego co nam dał.
UDOSTĘPNIJ
POWIADOMIĆ CIĘ O NOWOŚCIACH?ZOSTAW SWÓJ ADRES E-MAIL
 
Scroll to Top